Jak dowiadujemy się ze strony Komisji Europejskiej, system handlu uprawnieniami do emisji zanieczyszczeń (EU ETS) jest kamieniem węgielnym unijnej polityki przeciwdziałania zmianom klimatu i kluczowym narzędziem opłacalnego ograniczania emisji gazów cieplarnianych. Jest to pierwszy na świecie duży rynek emisji dwutlenku węgla i pozostaje największym. To właśnie m.in. ten absurdalny pomysł sprawił, że w całej EU i w Polsce ceny energii są tak wysokie. Niestety, polski rząd podjął ten pomysł i to nie tylko dlatego, że to wymusiła UE. Ma z tego po prostu duże profity.
Fakt, że handel uprawnieniami do emisji zanieczyszczeń spowodował wzrost cen energii, nie jest wynikiem błędu. Taki był właśnie zamysł, aby obłożyć dostawców energii znaczącym podatkiem od dwutlenku węgla za produkcję energii z tzw. źródeł wysokoemisyjnych. W zamyśle eurobiurokratów miało to wymusić na tych firmach przejście na zieloną energię. Idiotyzm polega na tym, że firmy te, musząc płacić ten podatek, nie są w stanie ponieść olbrzymich kosztów związanych z przejściem na inne źródła energii. Poza tym, ciężar, który na nie nałożono, jest naturalnie przerzucany na klientów, zwykłych ludzi.
Dodatkowym problemem jest fakt, że dość szybko utworzono rynek handlu uprawnieniami do emisji zanieczyszczeń. Spekulacje na tym rynku doprowadziły do tego, że w roku 2017 cena wynosiła ok. 5 euro za tonę. Obecnie cena ta sięga już ponad 90 euro za tonę. W IV kwartale 2020 r. hurtowe ceny energii elektrycznej w Polsce były prawie najwyższymi w całej Europie. Średnia cena dla Unii Europejskiej wyniosła wówczas 43,4 euro za MWh. W Polsce z kolei cena ta przekraczała wtedy 54 euro za MWh. Opublikowane przez Urząd Regulacji Energetyki dane, wskazują również na to, że w roku 2020, Polacy płacili za prąd najwięcej od 8 lat. Dopóki polska gospodarka nie przejdzie transformacji, prawa do emisji CO2 będą bardzo dużym problemem. To zaś szybko nie nastąpi, bo nasz kraj węglem stoi. Szacuje się, że aż 59 proc. średniej ceny energii to ceny uprawnień do emisji CO2 wynikające z polityki klimatycznej UE.
W ramach mglistej walki z klimatem stworzono gigantyczny, wielomiliardowy biznes, wprowadzając na rynek nowy produkt: „prawo do emisji zanieczyszczeń”. Nie jest to nic innego niż kolejny ukryty podatek i sposób zarobku dla spekulantów. Ktoś zapyta, dlaczego Polska godzi się na ten chory układ? Z pewnością podlega wielkiej presji, ale też chodzi o pieniądze. Według danych Ministerstwa Finansów dot. 2020 roku do budżetu państwa, z systemu handlu do emisji wpłynęło ponad 12 mld złotych, co stanowiło około 3 proc. polskiego budżetu. Na 2021 rok rząd zaplanował wpływy z EU ETS w wysokości 10,4 mld złotych.
Chris Klinsky o niebezpiecznym mechanizmie
Aby rozumieć mechanizm, trzeba wiedzieć, że od 2012 roku handel uprawnieniami do emisjami CO2 odbywa się głównie na giełdzie ICE (Intercontinental Exchange) w Londynie i na giełdzie EEX (Europejska Giełda Energii) w Lipsku. Obsługują one w zasadzie handel emisjami na całym świecie. Dodatkowo oprócz sprzedaży giełdowej funkcjonują następujące formy handlu: pozagiełdowa i oparta na zasadzie umowy handlowej z dowolnie wybranym sprzedawcą. W Polsce rejestr uprawnień do emisji CO2 jest prowadzi Krajowy Ośrodek Bilansowania i Zarządzania Emisjami – organ bezpośrednio podlegający Ministrowi Środowiska. Oprócz rejestru KOBIZE prowadzi także krajową bazę o emisjach i zajmuje się raportowaniem rynku EUA. To do polskiego rządu wpływają pieniądze za handel prawem do emisji zanieczyszczeń na naszym terenie. Pieniądze te w części muszą zostać przeznaczone na zieloną transformację, ale reszta trafia do budżetu. W ten sposób rząd zarabia, ale tracą zwykli Polacy. Ostatecznie cały system handlu emisjami służy jedynie wydrenowaniu naszych kieszeni. Za nasze pieniądze łata się dziurę budżetową i dofinansowuje nieopłacalne zielone technologie, które bez takiego zastrzyku pieniędzy nie byłyby w stanie się przyjąć. Wszystko to dzieje się jednak kosztem zwykłych obywateli.
Chris Klinsky - autor książki Wielka grabież. Zielony Ład czyli jak nas okradają pod przykrywką ochrony środowiska
Comments