Polski rząd zgodził się na to, aby do 2050 r. nasza gospodarka stała się bezemisyjna. Przyjęta przez rząd umowa przewiduje, że do 2049 r. odejdziemy od węgla. Komisja Europejska szacuje jednak, że do samego 2030 r. koszt transformacji energetycznej w Polsce wyniesie 240 miliardów euro, a więc ponad bilion złotych. Wydaje się natomiast, że nawet ta suma jest zaniżona, bo trzeba wziąć pod uwagę koszty pośrednie, związane np. z przebranżowieniem się setek tysięcy ludzi, zmianą nawyków itd. Za to wszystko zapłacą wszyscy obywatele.
Sam pomysł odejścia od węgla w kraju, który ma go, jak szacują naukowcy, na 250 lat i się na nim przede wszystkim opiera, jest absurdalny. Węgry, w które wpatrzony jest polski rząd, zadeklarowały likwidację wszystkich kopalni, ale węgiel kamienny oraz brunatny ma stosunkowy mały udział w wytwarzaniu energii elektrycznej na Węgrzech. Jest to bowiem zaledwie 10-15%. W związku z tym tamtejszy rząd może zrealizować swoje postanowienie, aby do 2025 r. odejść od węgla. W tym sektorze pracuje zresztą tam zaledwie kilka tysięcy ludzi. Sytuacja w Polsce jest inna. Udział węgla w polskiej energetyce to ponad 70%. Samych górników zatrudniamy ponad 80 tys. Mamy jedne z największych zasobów węgla na świecie.
To wszystko sprawia, że odejście od węgla to w praktyce odejście od najtańszego dla nas źródła energii w kierunku źródeł znacznie droższych, opartych na zagranicznych technologiach i mniej pewnych. Już wiadomo bowiem, że odnawialne źródła energii, jak wiatraki czy panele słoneczne, nie sprawdzają się przy złej pogodzie. W dodatku są niestałymi źródłami, które mogą zagrażać sieci energetycznej. Zamknięcie kopalń i zwolnienie tysięcy ludzi to najmniejszy polski problem. Należałoby bowiem postawić w zasadzie całą zieloną infrastrukturę od nowa. Nie mamy elektrowni atomowych, jak np. Francja. Nie dysponujemy alternatywami. W przypadku gazu, który ma być przejściowym zielonym źródłem energii, jesteśmy uzależnieni, jak i Europa zresztą, od rosyjskiego dyktatu.
Obecnie fotowoltaika np., aby była opłacalna, musi być dotowana przez państwo, a więc przez nas, podatników. Płacimy też za to, żeby nasi rodacy kupowali chociażby samochody elektryczne. Wciąż natomiast brak jest gigantycznej infrastruktury dla tych samochodów. To też są koszty zielonej transformacji. Przywołany bilion złotych transformacji energetycznej w ciągu 8 lat oznacza dla każdej polskiej rodziny dług w wysokości 26 tys. złotych. W ten czy inny sposób będzie musiała go ona spłacić, w bezpośrednich lub pośrednich podatkach. Biorąc pod uwagę, że zadłużenie Polski i tak jest kolosalne, a łączne koszty zielonej transformacji są o wiele większe, staje się to niewyobrażalnym obciążeniem.
Już dzisiaj obserwujemy spadek poziomu życia. Wzrost cen przez inflację, wzrastające ceny energii, nowe podatki w ramach Polskiego Ładu, wzrost stóp procentowych a przez to rat kredytu tylko niektóre oznaki procesu, który dopiero się zaczyna. O ile na razie, wielu obywateli nie odczuwa tak bardzo tych zjawisk, albo wpływa to „tylko” na pewne pogorszenie się ich standardu życia, o tyle za kilka lat dla wielu może oznaczać to całkowitą nędzę.
Obecnie wiele negatywnych zjawisk jest przykrywanych przez programy społeczne i różnego typu dopłaty, np. do prądu czy gazu. W końcu jednak pieniądze i na to się skończą, bo biorą się przecież z podatków ludzi, których nie będzie na to stać. To będzie zaś oznaczało gwałtowne pogorszenie się sytuacji rodzin. Za kilka lat możemy znaleźć się w takim momencie dziejowym, że przy dwóch pensjach nie będzie stać rodziny na podstawowe produkty. Chociaż wciąż mówi się o tym, że ceny mieszkań w końcu powinny spaść, bo przecież podniesiono stopy procentowe, kredyt jest trudniejszy do uzyskania i droższy, to jednak na razie ceny nieruchomości są na astronomicznym poziomie. Mieszkania są często o połowę droższe niż jeszcze kilka lat temu, kiedy i tak nie były tanie. Wielu naszych rodaków jest zadłużonych, a pogorszenie się sytuacji gospodarczej spowoduje dla nich katastrofę i utratę tego, na co pracowali przez ostatnie lata.
Chris Klinsky, autor książki "Wielka grabież. Zielony Ład czyli jak nas okradają pod przykrywką ochrony środowiska"
Comments